#ZOSTAŃWDOMU, wspieraj polską kulturę!
Drodzy czytelnicy!
Przeżywamy szczególny czas w naszej historii, czas który nie ma precedensu. Jest to czas epidemii choroby, na którą nie ma póki co lekarstwa, a która pustoszy nie tylko zdrowie ludzkie, ale również gospodarkę. Ze względów bezpieczeństwa nie wolno nam się gromadzić, nie ma wiec koncertów, spektakli teatralnych, pozamykane są kina i szkoły, a zakłady pracy działają na zwolnionych obrotach. Generalnie stosujemy się do zaleceń i siedzimy w domach. Aby umilić Wam ten czas ośmielam się zaproponować oglądanie filmów, bo w podczas akcji „#zostańwdomu” to doskonały pomysł na przetrwanie tego nieludzkiego czasu . Ja jak zwykle zwracam Waszą uwagę na dobre kino artystyczne, a że sztuka filmowa jest rozrywką dla każdego i dla wszystkich gustów, myślę więc, ze każdy znajdzie sobie, w tym dziwnym czasie, interesującą propozycję filmową. Można przecież sobie ułożyć ciekawy, zróżnicowany repertuar czyli ulubione kino do obejrzenia w czasie domowej, narodowej kwarantanny.
No początek proponuję Wam film pt. „Juliusz”. To polska komedia, debiut fabularny Aleksandra Pietrzaka. Scenariusz do tego obrazu jest dziełem Abelarda Gizy, Kacpra Rucińskiego, Łukasza Światowca i samego reżysera. Mimo, że scenariusz napisali znani stan- up’erzy, film nie jest przeznaczony tylko dla miłośników tego typu humoru; zaręczam, że nawet ci z Państwa, którzy nie przepadają za taką rozrywką, będą usatysfakcjonowani. Nie jest to komedia jakich wiele ostatnio przewinęło się przez nasze ekrany; na próżno szukać tu dziwnych, nierealnych postaci pracujących w bogatych firmach, mieszkających w super apartamentach znajdujących się na starówce jednego z dużych, polskich miast, jeżdżących super autami, a weekendy spędzających w pięciogwiazdkowych hotelach. Znajdziecie tu za to przeciętnego i uporządkowanego, ale zmęczonego życiem nauczyciela plastyki, którego nawet jego własny szef nie traktuje poważnie. Ciągle przytrafiają się mu jakieś wpadki: a to podpadnie sąsiadowi, powie coś nie tak w towarzystwie, czy też źle zaparkuje samochód i to również sprowadzi na niego kłopoty. Do tego ma problemy z ojcem, który będąc człowiekiem po dwóch zawałach, nie chce wydorośleć i prowadzi iście rock and roll’owy styl życia; cięgle jest na rauszu i za nic w świecie nie chce wyrzec się swojej słabości do kobiet. Nawet przyjaciele naszego bohatera są dziwnie nieprzystosowani, a uczniowie traktują go dość swobodnie z wzajemnością zresztą. Jakby tego było mało swoje uczucia też lokuje niestandardowo. Wszystko to sprowadza się do jednego; ta tragifarsa – bo tak chyba możemy nazwać to dzieło – jest jedną z najlepszych realistycznych polskich komedii ostatnich lat. Znajdziecie tu masę przezabawnych gagów i wiele wzruszających momentów. Gwarantuję Wam, że podczas oglądania tego dziełka będziecie bawić się wspaniale i na pewno polecicie ten film swoim znajomym. Uwierzcie mi, warto poświęcić te kilkadziesiąt minut na ubarwienie sobie naszej obecnej, niewesołej rzeczywistości. A pomogą nam w tym znakomici aktorzy w świetnie zagranych rolach. Całość wzorowo trzyma Wojciech Mecwaldowski, który jako tytułowy Juliusz jest nieoceniony. Partnerują mu: Anna Smołowik jako świeżo poznana narzeczona naszego bohatera , Rafał Rutkowski - równie nieprzystosowany przyjaciel Juliusza no i fantastyczna Oscarowa wręcz rola Jana Peszka jako ojca tytułowego bohatera. To, co na ekranie „wyprawia” ta ikona polskiego aktorstwa jest wręcz genialne; to koniecznie trzeba zobaczyć! W rolach drugo i trzecioplanowych zobaczymy niezawodnych i jak zawsze świetnych Krystynę Jandę, Jerzego Skolimowskiego, Andrzeja Chyrę, Krzysztofa Maternę czy Macieja Sthura. Tu każdy gra trochę siebie, trochę … Ciebie? To film zaskakująco dobry, inteligentny i intrygujący. Włączając go nie spodziewałem się fajerwerków, ot pomyślałem kolejna, nieco naiwna polska komedia i jakże pozytywne byłem zaskoczony!
Jestem jeszcze winien wyjaśnienie dlaczego polecam film polski, a nie wybitne dzieło jakiejś hollywoodzkiej znakomitości; to, moi drodzy, z zawodowej solidarności. Mamy przecież taki czas, że artyści nie mogą się z Wami spotykać na scenach i estradach, a przecież z tego żyją. Wspierajmy więc ich wszyscy, oglądajmy polskie filmy, sztuki teatralne, pokazy kabaretowe. Wesprzyjmy choć trochę naszych ulubieńców. Kiedyś skończy się czas zagrożenia i artyści na pewno nam podziękują. Do tego promujemy naszą kulturę, która wcale nie jest gorsza od tej importowanej, powiem więcej nie mamy się czego wstydzić, a wiele naszych dzieł jest równie dobrych a nawet lepszych niż te głośne światowe i teraz mamy możliwość się o tym przekonać. Rzecz jasna polecam tylko legalne źródła; platformy TV, oficjalne strony internetowe, na których bez problemu znajdziecie wiele ciekawych propozycji filmowych.
Jarosław Skrobecki
filmowiec